Rząd proponuje zmianę kodeksu pracy. W przygotowanym projekcie ustawy znalazły się m.in. zapisy dotyczące elastycznego czasu pracy. Związki zawodowe nie zostawiają na tym pomyśle suchej nitki. Na czym naprawdę polegają zmiany?
Marcin ma 31 lat, jest specjalistą ds. wsparcia technicznego w dużej zachodniej korporacji. Pracę zaczyna koło 9, ale jeśli musi wyjść wcześniej, może przyjść na 7. Musi jednak być w pracy 8 godzin. Na takie rozwiązanie decyduje się coraz więcej firm. Pracownicy mogą dzięki temu dopasować pracę do planu dnia. - Nie wyobrażam sobie, że musiałbym pracować tylko w określonych godzinach - mówi. Rząd wpisał takie rozwiązanie do swojego projektu nowelizacji kodeksu pracy.
Rząd chce też wydłużenia okresu rozliczeniowego czasu pracy do 12 miesięcy. Wtórują mu w tym posłowie klubu PO. Przygotowali swój projekt, w którym oprócz wydłużenia okresu rozliczeniowego wnioskują też o zmianę definicji "doby pracowniczej".
Spór o nadgodziny
Teoretycznie praca nie powinna trwać dłużej niż osiem godzin dziennie i 40 tygodniowo. Od tej reguły są jednak wyjątki, bo pracodawca może zarządzić pracę w nadgodzinach. Tak jest w przypadku pana Waldemara z Wyszkowa, który od lat pracuje w wytwórni mebli. - Czasami pracy jest więcej, więc zostajemy dłużej - mówi. Teraz za nadgodziny pracodawca mu płaci. Mógłby jednak skorzystać właśnie z wydłużonego okresu rozliczeniowego czasu pracy. Polega on na tym, że szef może zarządzić intensywny tydzień pracy, a w następnym tygodniu lub miesiącu, gdy nie ma zamówień, oddać pracownikowi dni wolne za przepracowane nadgodziny. Teraz z oddaniem dodatkowych godzin pracownikowi musi się zmieścić w czterech miesiącach (firmy zajmujące się rolnictwem i hodowlą mają sześć miesięcy). Nowy projekt zakłada wydłużenie tego okresu do 12 miesięcy. Tak już było w obowiązującej od 2009 r. do końca 2011 r. ustawie antykryzysowej. Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz ocenia, że z jej zapisów skorzystało 1075 firm, przede wszystkim z zakresu przetwórstwa, budownictwa i handlu.
Związkowiec gani
Związki zawodowe nie podzielają entuzjazmu ministra pracy. Szef "Solidarności" Piotr Duda powtarza, że takie rozwiązanie oznacza pracę po 12 godzin przez wiele tygodni. Rzecznik przewodniczącego Krajowej Komisji NSZZ "Solidarność" wyjaśnia, że pracownik ma prawo do 11 godzin odpoczynku codziennie, od zakończenia pracy do rozpoczęcia jej następnego dnia, i do 35 godzin raz w tygodniu. - Trzymając się tych parametrów, w 12-miesięcznym okresie rozliczeniowym pracownik może być zmuszony do pracy po 12 godzin przez pięć dni w tygodni przez 28 tygodni. Pracodawca i tak zdąży mu oddać te nadgodziny.
Czy pracodawcy rzeczywiście będą mogli zmuszać pracowników do wytężonego wysiłku tygodniami?
Teoretycznie mogą. Grażyna Spytek-Bandurska, ekspert prawa pracy z departamentu dialogu społecznego PKPP Lewiatan, wyjaśnia: - Tydzień pracy przeciętnie nie może trwać dłużej niż 48 godzin - wyjaśnia i dodaje, że przepisy ochronne o czasie pracy i okresach odpoczynku są nadrzędne wobec innych. Ale prawo pracy przewiduje np. zastosowanie równoważnego systemu czasu pracy, czyli może wydłużyć czas pracy nawet do 12 godzin. Najprościej rzecz ujmując, polega on na tym, że w poniedziałek pracownik jest w pracy od 8 do 20, ale już we wtorek może przyjść na 12 i wyjść o 16. Czyli odebrać te cztery godziny, które wypracował w poniedziałek.
Dziś taki równoważny system można stosować tylko przez miesiąc, według projektu będzie można wprowadzić go na 12 miesięcy. Wtedy po 28 tygodniach wydłużonej pracy, o których mówią związkowcy, pracownik będzie miał po prostu wolne następne pół roku. - Dłuższy okres rozliczeniowy oznacza tylko tyle, że pracodawca będzie miał więcej czasu na oddanie wolnego za wypracowane nadgodziny - wyjaśnia Spytek-Bandurska. Wypracowane w styczniu nadgodziny szef może zwrócić nam dopiero np. w listopadzie. Pracownik, który ma wolne, bo odbiera nadgodziny, otrzymuje pełną pensję.
Związki i pracownicy
Warto też przypomnieć, że pracownicy lub związki zawodowe (jeśli sa w firmie) muszą wyrazić zgodę na wprowadzenie wydłużonego okresu rozliczeniowego, systemu bilansowania czasu pracy (np. wspomniany system równoważny). Problem jest jednak w zakładach, gdzie nie ma związków zawodowych. Tam zgodę ma wyrazić przedstawicielstwo pracowników, które, jak słyszymy w "Solidarności", pracodawca sam wybiera.
W Polsce zdarzało się, że związkowcy uniemożliwili wprowadzenie wydłużonego okresu rozliczeniowego. W trakcie działania ustawy antykryzysowej stało się tak w gliwickiej fabryce Opla. - NSZZ "Solidarność" nie zgodziła się na zawarcie umowy o 12-miesięcznym okresie rozliczeniowym - mówi Jacek Żarnowiecki, dyrektor ds. personalnych w gliwickim zakładzie. Jak sam mówi, w zachodnich fabrykach w branży motoryzacyjnej bilansuje się czas pracy w okresach dwu- a nawet trzyletnich.
Czemu u nas związki mówią nie? - Gdy okresy rozliczeniowe są krótkie, jest większe prawdopodobieństwo, że pracodawca "nie wyrobi się" z oddaniem dni wolnych i będzie musiał zapłacić dodatek za nadgodziny - mówi Spytek-Bandurska. - W momentach gdy nie ma zamówień, to trudne dla pracodawcy. Związkowcy: - Nie chcemy, żeby ludzie byli zmuszani do pracy ponad siły.
Inną proponowaną zmianą, tym razem w poselskim projekcie, jest obniżka płacy za nadgodziny. Dziś to 50 proc. stawki godzinowej za pracę w dni powszednie i 100 proc. za niedziele i święta. Posłowie proponują odpowiednio 30 proc. i 80 proc. w niedziele i święta. Czasami dla pracownika wygodniejsze może być jednak odebranie wolnego. - Jak pracuję w nadgodzinach, nie mam czasu nawet zrobić zakupów - mówi pan Waldemar. I dodaje, że proponowali z kolegami wprowadzenie godzinnej przerwy w ciągu dnia. Na razie usłyszeli, że "zarząd przemyśli tę propozycję".
Posłowie chcą też zmiany definicji "doby pracowniczej". Teraz zgodnie z prawem pracownik, który przyszedł do pracy jednego dnia o 9 rano, a następnego o 7 rano, przez dwie godziny pracował w nadgodzinach. Dlaczego? Bo "doba pracownicza" to teraz 24 kolejne godziny od momentu rozpoczęcia pracy. Firma może umówić się z pracownikami, że wprowadzi ruchomy czas pracy, ale posłowie chcą, by było to normą.
Źródło: http://wyborcza.biz/Firma/1,101618,13833179,Firmowy_dylemat__elastyczny_czas_pracy_czy_praca_ponad.html