HIPOKRYZJA - to jedyna myśl jaka nasuwa się po przeczytaniu Listu Otwartego pióra ludzi Pana Dyrektora. I nie mam najmniejszego zamiaru się do niego odnosić, bo jak swego czasu Pan Dyrektor zauważył „kto wie to zrozumie”.
Odnosić się nie będę, spróbuję zrozumieć może ideę przyświecającą ludziom, którzy są odpowiedzialni za szczęście firmy oraz nasze. Nie wiem jak bardzo trzeba być butnym i pewnym siebie aby z tak wielkim oportunizmem dążyć do realizacji swoich założeń nie zważając na zdanie innych (no może tylko licząc się ze zdaniem popleczników). Nigdy nie zrozumiem jak można, wmawiać ludziom piękne i wzniosłe wartości stworzone przez ludzi kierujących się pasją do swojej pracy, a jednocześnie w podły sposób je bezcześcić. Nie pojęte są dla mnie metody manipulacji budowane na fundamencie przywiązania do symboli i idei protoplastów, mając na względzie tylko czubek własnego nosa. A heroizm w dążeniu do przekonania innych, że tylko moja racja jest racją bezwzględną, jest po prostu czymś niepojętym.
Na swoim przykładzie spróbuję przybliżyć wszystkim mechanizm prowadzący, moim zdaniem do destrukcji wszystkiego co setki tysięcy ludzi, z różnych stron świata, zbudowali swoją ciężką pracą, a co w realiach polskości stało się wypełnieniem tytułowej szkatułki. Gdzie kreatywność sprowadzona została do nie wykraczania poza, z góry ustalone ramy, a własne zdanie można zapisać na skrawku papieru i …wrzucić do kosza. Wszak jesteśmy tu aby wykonywać a nie decydować. Dzięki Bogu, że założyciel nie doczekał tych dni, bo pewnie zgodnie ze swoją kulturą popełniłby rytualne seppuku, widząc do czego jego wizję sprowadzili Polacy.
Zastanawiam się też co to jest DOBRE IMIĘ i jak się na nie pracuje? Mam jakieś wewnętrzne przekonanie, że taki proces jest na pewno mocno rozłożony w czasie, jest wypracowywany przez grupę oddanych pewnej idei ludzi a zapewne jest budowany na wartościach zdobytych przez lata ciężkiej pracy. Uważam też, że dobre imię to suma działań wewnątrz takiej grupy jak i to co ta grupa w obliczu trudnych sytuacji jest w stanie zrobić aby swoją pozycję utrzymać na zewnątrz. Zdaję sobie też sprawę jak łatwo można to wszystko zaprzepaścić, jednym nieprzemyślanym ruchem. Można wtedy szukać odpowiedzialnych za niszczenie naszego wizerunku, ale trzeba umieć krytycznie spojrzeć na swoje postępowanie, i wtedy z czystym sumienie obwiniać innych o premedytacje, nieprzyzwoitość i legalność ich działań.
Niestety całą tą sytuację odbieram jako moją porażkę. Dlaczego? Przez cały ten czas, kiedy dane mi jest reprezentowanie zdania naszych pracowników, nigdy nie dałem nikomu powodu aby mógł powiedzieć, że głównym celem Związku jest destabilizacja pracy w firmie. Wręcz przeciwnie to druga strona, niezależnie do tematów naszych rozmów, jasno wskazywała nam miejsce w szeregu, i to najczęściej „..w ostatnim rzędzie, a nawet za murem…”. Ale mimo wszystko uważam, że tytułowa GRANDA ( bo właśnie to miałem na myśli) ma jeszcze szansę stać się czymś bardziej szlachetnym. A nie ma nic bardziej dobrego jak zjednoczyć się we wspólnym DĄŻENIU DO DOSKONAŁOŚĆI.